iscent

Pomysłowość człowieka i jego fantazja w kreowaniu nowych wynalazków nie znają chyba żadnych granic. Stety-niestety, prawda ta sprawdza się odkąd historia sięga pamięcią. Powstały i wciąż powstają miliony wynalazków, część z nich rewolucjonizuje dotychczasowe życie ludzkości, inne tylko nieznacznie je ułatwiają, są też takie, które służą za niewiele więcej niż nowinkę i po wzbudzeniu uśmiechu czy dwóch znikają w odmętach przeszłości. Zdecydowana większość jednak nie nadaje się do niczego i jest tak... kontrowersyjna (żeby nie napisać: "głupkowata"), że możemy być tylko wdzięczni historii, że pochłania je i zaciera w naszej pomięci. Mam wrażenie, że do tej ostatniej kategorii można ze spokojem zaliczyć iScent, czyli... elektronicznej, zapachowej świecy, która połączona jest ze smartfonem czy komputerem. iScent ma za zadnanie za pomocą zapachu powiadomić nas o nowych informacjach na mailu czy też Facebooku. Po co komu dzwonki, światełka, wibracje, skoro nową wiadomość można poczuć? Urządzenie pozwala oczywiście dobrać odpowienie zapachowe "powiadomienie" do będącej jego źródłem informacji. I tak, inaczej będzie pachnieć nowa wiadomość na Facebooku, inaczej nowy mail a jeszcze inaczej esemes od szwagra. Ciekawe, jaki zapach będzie najczęściej przypisywany wiadomościom od teściowej... To na pierwszy rzut oka (i nosa) gadżet, który do niczego tak naprawdę nie jest potrzebny i, być może, dopiero w przyszłości posłuży do czegoś, co ma jakiś głębszy sens. Na razie trzeba traktować go jako zabawną ciekawostkę. Chętni mogą zaopatrzyć się w iScent na popularnym Kickstarterze, bowiem na razie urządzenie nie jest dostępne w powszechnej dystrybucji. Za sposobność wywęszenia nowego maila zapłacicie około 35 dolarów i tylko pamiętajcie, że ludzki umysł ma zadziwiającą tendencję do szybkiego przyzwyczajania się do zapachów i w efekcie ignorowania tych, które czuje zbyt często...