complete

Nie wiem, czy jesteście tego świadomi, ale przed laty istniało coś takiego jak "wojny" pomiędzy właścicielami konkretnych platform do grania (czy też, jak się tłumaczyło rodzicom, do "nauki i pracy"). Pod koniec lat osiemdziesiątych kłócili się właściciele komputerów Atari 65XE z tymi, którzy zakupili Commodore 64. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych przekomarzali się właściciele "klonów" (pogardliwa nazwa na PC-ty, czyli komputery osobiste, wzięła się stąd, że "piece" składało się z części produkowanych przez różnorakich producentów, w przeciwieństwie do komputerów od Commodore czy Atari, które były w całości produkowane przez jedną firmę) z "amigowcami", czyli tymi, którzy grali na komputerach Amiga. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych wojny pomiędzy sobą prowadzili (i w zasadzie prowadzą do dziś, choć proceder ten powoli zanika) konsolowcy, którzy podzielili się na fanów Microsoftu, Sony i Nintendo. Proceder ten staje się jednak coraz rzadszy i z pewnością nie spotyka się już takich rozbudowanych potyczek jak kiedyś czy też upuszczania swojej niechęci w tak kreatywny sposób, jakim jest na przykład tworzenie obsmarowujących "konkurencję" komiksów. Z czego to się brało? Ciężko mi to jednoznacznie stwierdzić, spytajcie jednak dowolnego trzydziestolatka interesującego się grami, a z pewnością przypomni sobie jakieś historie dotyczące tego tematu. Byli swego czasu nawet celebryci międzyplatformowych wojen, tacy jak na przykład zawzięty atarowiec, Krzysio Kubeczko. Źródło tych niechęci było pewnie bardzo przyziemne - rzadko kiedy było kogoś stać na dwie platformy do grania, każdy musiał więc umacniać się jakoś w wierze, ze w sklepie dokonał najlepszego z możliwych wyboru. Zresztą, nigdy nie było w tym przesadnej agresji, zawsze walki takie nosiły znamiona dobrej zabawy. Dzisiaj podobne tradycje kultywuje część kibiców ŁKS oraz Widzewia, wypisując na siebie nawzajem przezabawne hasła na murach.