Przyjęło się uważać, że samochód firmowy to właściwie samochód niczyi, przez co pracownicy traktujące tak, jakby nikt nie ponosił kosztów ich niewłaściwego traktowania. Potrafią oni wykorzystywać samochody dostawcze, także te „z kratką”, niczym wyścigówki na torze. Kończy się to zwykle w sposób opłakany. Śledzenie pojazdów, prowadzone dzięki technologii namierzania satelitarnego, pozwala pracodawcom kierowców i po prostu osób prowadzących samochody w ramach ich obowiązków zawodowych, na dokładne sprawdzanie, w jaki sposób jeżdżą.
Jest to swoista ewolucja starego systemu, który polegał na umieszczaniu na samochodach napisów typu „jeśli jadę jak pirat, zadzwoń do mojego szefa na numer xxx-xxx-xxx” itp. Tutaj nie musimy już liczyć na jakaś poważną sytuację drogową, po której ktoś będzie na tyle zły, by dzwonić. Śledzenie pojazdów zapewni nam możliwość nawet prewencyjnej kontroli pracowników. Samo jej zamontowanie powoduje, że koszty eksploatacji samochodów nagle drastycznie spada jaz poziomów zupełnie niebotycznych do wartości, jakie są nam znane z naszych prywatnych pojazdów, którymi sami jeździmy na co dzień. To naprawdę działa, a koszty są niewielkie.